Beverley Beverley
1088
BLOG

Areszty "tymczasowe" w III RP

Beverley Beverley Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Jak długo można siedzieć w Polsce w tzw. areszcie tymczasowym? Latami. Głośna była sprawa Macieja Dobrowolskiego, który spędził w takim areszcie 3.5 roku, a i to było za krótko, aby skazać go prawomocnym wyrokiem sądu. W areszcie śledczym na warszawskiej Białołęce spotkałem faceta, któremu od 6 lat sądy przedłużały areszt, ponieważ nie były w stanie stwierdzić, czy w chwili popełniania morderstwa był poczytalny (sic!). W A.Ś. Grochów jeden drobny złodziejaszek nie pojechał do sądu na rozprawę, ponieważ policjanci z konwoju zostali oddelegowani do ochrony meczu piłki nożnej (sic!). Ja sam spędziłem w areszcie ponad osiem miesięcy, a sędzia, który miał wydać wyrok w mojej sprawie nie raczył nawet wyznaczyć daty rozpoczęcia procesu.

 

W Polsce przebywającym w aresztach tymczasowych przysługują mniejsze prawa niż tym, którym udowodniono winę i skazano. Przede wszystkim w A.Ś. nie można dzwonić do rodziny (czy w ogóle do kogokolwiek). Korespondencja takiej osoby przechodzi przez cenzurę albo w prokuraturze, albo w sądzie, co oczywiście powoduje, że trafia do adresata po miesiącu (dwóch, trzech). Na widzenie z rodziną potrzebna jest zgoda prokuratury lub sądu. Nawet na otrzymanie książek z wolności musiałem otrzymać zgodę pana prokuratora (sic!). Czyli teoretycznie prokurator mógłby mi zabronić przeczytania jakiejś książki, ponieważ uznałby jej treść za niewłaściwą dla mnie. Chodziło chyba o to, żebym przebywając w areszcie nie popełnił myślozbrodni.

 

Prokuratury w Polsce prowadzą „śledztwa”, które wyglądają mniej więcej tak: prokurator zleca wykonanie „czynności”, czyli np. zasięga opinii biegłego. W moim przypadku prokurator postanowił sprawdzić, czy rozpylając gaz pieprzowy „naraziłem pokrzywdzonych na ryzyko ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.” Pan prokurator zakreślił termin do wykonania tej ekspertyzy do 10 stycznia 2015 roku, czyli prawie cztery miesiące po tym, gdy trafiłem do aresztu. Jestem przekonany, że zwlekał z „zasięgnięciem opinii” właśnie po to, bym nie wyszedł zbyt wcześnie na wolność (pomijając już sensowność przeprowadzenia takiej ekspertyzy).

 

Sądy to osobny kryminał. Mój adwokat wysłał do sędziego Marcina Patro list z prośbą o wyznaczenie daty rozpoczęcia procesu. Nie dość, że pan sędzia takiej daty nie wyznaczył, to nawet nie raczył odpowiedzieć na ten list, co pokazuje jaki stosunek mają ci ludzie (sędziowie) do oskarżonych i ich reprezentantów. Już po zakończeniu mojej sprawy to ja osobiście wysłałem do sędziego list z prośbą o zgodę na ujawnienie wizerunku sędziego. Pan sędzia na ten list oczywiście nie odpowiedział, co było do przewidzenia. Ale nie chodzi o to, tylko o mentalność kasty sędziowskiej, ludzi wywodzących się często z rodzin ubeckich, czy prokuratorsko-sędziowskich z czasów komuny.

 

Wracając do aresztów tymczasowych. Siedząc w takim areszcie wielokrotnie słyszałem od współwięźniów o „wychodzeniu ze sprawy”. Polski wymiar sprawiedliwości często trzyma ludzi w A.Ś. gdzie – przynajmniej teoretycznie – są niewinni, ponieważ nie zostali jeszcze skazani. Ale gdy już ich skaże, pozwala im wyjść na wolność albo definitywnie, albo na uprawomocnienie wyroku (dotyczy to wyroków do 3 lat).

 

Powtarzam: lepiej mają przestępcy w zakładach karnych ze względu na większe możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym niż osadzeni w aresztach śledczych, którzy nie tylko podlegają większej izolacji, ale także nie wiedzą, jak długo będą siedzieć.

 

O czym przekonałem się osobiście.

Beverley
O mnie Beverley

były korwinista, obecnie trochę socjaldemokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka