Beverley Beverley
377
BLOG

O.J. Simpson wychodzi na wolność

Beverley Beverley Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Sprawa O.J. Simpsona jest chyba ogólnie znana. Przypomnę tylko, że jest to czarnoskóry celebryta (karierę zaczynał jako zawodnik futbolu amerykańskiego), który w 1994 roku zamordował swoją byłą już wtedy żonę Nicole Brown i jej przyjaciela (?) Rona Goldmana. O tym, że to on dokonał podwójnego morderstwa świadczyły następujące dowody: badania DNA, zeznania świadków, dowody rzeczowe w postaci skórzanych rękawiczek znalezionych na miejscu zbrodni i na terenie jego posiadłości. Simpson nie umiał też wytłumaczyć skąd wzięła się rana na jego palcu i zmieniał w tej kwestii zeznania. Właściwie była to banalna sprawa przemocy domowej (Simpson znęcał się nad swoją żoną), która doprowadziła do morderstwa. To znaczy byłaby banalna gdyby nie dwie kwestie: status społeczny oskarżonego i podtekst rasowy (zarówno była żona Simpsona jak i Ron Goldman byli biali). CNN (tak, to ci od fejkniusów) prowadziło relacje na żywo z procesu, którym interesowała się cała Ameryka. Aha, jeszcze jedno. Wszystko to wydarzyło się w Los Angeles, które ma długą historię nadużywania przemocy wobec czarnych przez tamtejszą policję. Koniec końców ława przysięgłych złożona w większości z czarnoskórych uniewinniła Simpsona z zarzutu o podwójne morderstwo, co w amerykańskim systemie sprawiedliwości oznaczało definitywne zakończenie sprawy (prokuratura nie mogła złożyć apelacji nie mając nowych dowodów).


Simpson był wolnym człowiekiem. Nie był już co prawda osobą szanowaną, ani tak bogatą jak wcześniej (rodzina Rona Goldmana wytoczyła mu sprawę cywilną o odszkodowanie w wysokości ponad 30 mln $ i ją wygrała), ale liczyło się przecież to, że nie spędzi reszty życia w więzieniu. A przynajmniej wszystko na to wskazywało.


13 września 2007 roku Simpson i jego kumple wtargnęli do pokoju hotelowego nr 1203 w Palace Station w Las Vegas. Podobno Simpson chciał odzyskać pamiątki z jego kariery sportowej, które – jak twierdził – zostały mu skradzione. W pokoju przebywało wtedy dwóch, nazwijmy ich, kolekcjonerów (memorabilia dealers) którzy zostali poinformowani przez pośrednika, że jest chętny na zakup pamiątek po Simpsonie. Byli bardzo zdziwieni, gdy doszło do konfrontacji między nimi a Simpsonem, który kazał swoim ludziom zabrać wszystkie rzeczy rozłożone na łóżku, a wśród nich tylko część stanowiły pamiątki z okresu jego kariery futbolowej. Ktoś wyciągnął broń, ktoś groził ofiarom, ktoś (konkretnie sam Simpson) powiedział, że nikt nie opuści tego pokoju (według prokuratury, a później sądu doszło tym samym do porwania!). W efekcie Orenthal James Simpson rok później usłyszał wyrok: od 9 do 33 lat więzienia. W praktyce oznaczało to w jego przypadku dożywocie.


Ja wiem, że w normalnym kraju już dawno by go powieszono i tak zakończyłaby się jego sprawa. I to by była sprawiedliwość. Ale skazywanie kogoś na dożywotnie więzienie za przestępstwo za które można dostać góra 5 lat (bo chyba tyle można dostać za rozbój) to niebywały skandal. Prokuratura i sąd zemściły się na nim za to, że w 1995 roku ośmieszył amerykański wymiar sprawiedliwości, pokazując, że mając pieniądze i sławę można tak zmanipulować (za pomocą prawników) ławę przysięgłych, że ta wypuści na wolność okrutnego mordercę.


O.J Simpson wyjdzie na przedterminowe warunkowe zwolnienie 1 października 2017 roku. Być może będzie to dla niego okazja, żeby spłacić resztę odszkodowania rodzinie Rona Goldmana.


PS Rodzina Nicole Brown nie wystąpiła z pozwem o odszkodowanie podobno dlatego, że wymagałoby to zeznań przed sądem ze strony dzieci Nicole i O.J. Simpsonów.

Beverley
O mnie Beverley

były korwinista, obecnie trochę socjaldemokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo